piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 1

włącz proszę Szedłem, do baru by czym prędzej utopić smutki w alkoholu, w ręce trzymałem laminowane zdjęcie Sophie.
  Zrobiłem to zdjęcie w dzień gdy dowiedziała się, że nowotwór jest nieuleczalny. Do moich uszu dobiegł dzwonek mojego telefonu.Wyjąłem urządzenie z lewej kieszeni jeansów
"Louis" - przeczytałem, płakałem więc stwierdziłem, że nie będę odbierać.

Chłopcy bardzo się o mnie martwili, wiedzieli że się tnę, ale ukrywali to przed modestem i Paulem, który zabiłby mnie gdyby się dowiedział.Często nie było mnie w domu, nie miałem ochoty wracać do sypialni, którą dzieliłem wraz z nią, każdy przedmiot mi ją przypominał. Wolałem szlajać się po mieście
Doszedłem do dużego pub'u. Wszedłem do środka i usiadłem przy barze. Po przejrzeniu menu z drikami zamówiłem pięć, ciagle trzymałem zdjęcie zmarłej dziewczyny. Piłem spokojnie, coraz bardziej się upajając.
Nagle podeszło do mnie dwóch gości
Co tak sam pijesz? - odezwał się jeden z nich, nawet nie chciało mi się podnosić głowy
Bo lubię - warknąłem
Jak chcesz możesz się do nas dosiąść, siedzimy tam w rogu - odrzekł
Nie jestem zainteresowany - powiedziałem i odeszli
Upijałem się coraz bardziej, zamówiłem jeszcze kilka drinków i poczułem potrzebę pójścia do łazienki.
Po otwarciu drzwi ujrzałem kłąb dymu, jakies chłopaki palili marihuanę. 
Mmmogę kuppić ? - wybełkotałem
Jasne -  Dali mi woreczek i lufkę
Wyjąłem banknot z kieszeni i zapłacilem im. Wyszedłem z pub'u ledwo trzymając się na nogach. Była noc.
Mrzało jak przystało na Londyńską pogodę. Skierowałem się do parku. Usiadłem na pierwszej lepszej ławce, nabiłem zioła w lufkę i zacząłem palić. Z każdym zaciągnięciem coraz bardziej zapominałem o wydarzeniu sprzed 6 miesięcy i czułem się coraz bardziej "wolny". Pod wpływem narkotykow i alkoholu wyjąłem starannie zapakowaną w papier żyletkę, podwinąłem rękaw swetra.
Jedno głębokie cięcie, ujrzałem krew- uśmiechnąłem się.
Nie rób tego - uslyszałem za plecami
Obejrzałem się, lecz nikogo nie zobaczyłem.
Przestań, slyszysz ? - powiedział damski głos
Przede mną stała Sophie.Przetarłem oczy, nadal tam była. 
Kochanie! -krzyknąłem- Ty żyjesz?
Nie. - powiedziała krótko-Wyrzuć marihuanę i żyletkę 
Zrobiłem co kazała.Nagle zaczęła uciekać, szedłem za nią, lecz przyśpieszyła. Przewróciłem się przez wystającą kostke brukową na chodniku, upadłem na twarz, lecz nie czułem bólu. Zaczął padać deszcz, ktory zamienił się w ulewę
Nie uciekaj! - krzyknąłem gdy opadłem z sił
Chciałem ją dotknąć, przytulić, powiedzieć jak bardzo ją kocham.
Przewróciłem się po raz ostatni i chyba straciłem przytomność, bo nic więcej nie pamiętam.
                                                                              *
Po otwarciu oczu, ujrzałem swój pokój i cały zespół siedzący nad moim łóżkiem.
ZAYN ! - krzyknął Liam i złapał się za głowę - coś Ty najlepszego wyczynił?!
Ciii, nie denerwuj go-powiedział Niall
Znaleźliśmy Cię przed naszym domem, całego mokrego iii we krwi - spuścił wzrok Harry
Głowa bardzo mnie bolała, twarz piekła, miałem zabandażowaną rękę, schowałem się pod kołdrę jak kilkuletnie dziecko.
Idźcie sobie - wymamrotałem
Ja zostanę, musimy porozmawiać- powiedział stanowczo Daddy.
Usłyszałem dźwięk zamykających sie drzwi.Wysunąłem się "na powierzchnię"
Bawiłem się palcami
Mogę dowiedzieć się co zaszło tamtej nocy ? - zapytał Payne
Ja ją widziałem, ona kazała wyrzucić żyletkę i zioło, ona zaprowadziła mnie pod dom - powiedziedziałem, dyskretnie spoglodając na przyjaciela
Od marihuany i alkoholu w głowie Ci się poprzewracało - odparł - rozmawiałem z chłopakami, musisz pójść na taki jakby odwyk. Tydzień w specjalnym ośrodku dla osób uzależnionych od samookaleczania się
Nigdzie nie pójdę! - krzyknąłem
Zayn, boimy się, że możesz.. - głos mu się urwał- się zabić.
Ale ja chcę dołączyć do Sophie! Chcę ją spotkać w niebie- ściszyłem ton
Pomyśł o milionach fanów na calym świecie, pomyśl o Twojej kochającej rodzinie, pomyśl o nas-Wyczułem dlugą pogadankę- My tego nie przeżyjemy. Twoja śmierć byłaby najgorsza rzeczą jaką mógłbyś zrobić w tej sytuacji. Musisz być silny nie tylko dla siebie, ale i dla nas, dla Sophie.
 Weszliśmy na Twojego twittera. Masz 500 tysięcy pytań w stylu "Jak się czujesz, Zayn" i tyle samo "Bądź silny, kocham Cię" Nie możesz nam tego zrobić, rozumiesz ?
Rozpłakałem się, Liam mnie przytulił.
Tak bardzo Cię przepraszam- zalałem się łzami
Cii nie płacz już, chodź coś zjeść - powiedział Li
Spojrzałem na zegarek, była 15
Wstałem i poszedłem do łazienki.Odwiązałem bandaż na nadgarstku, rana była starannie przemyta.
Dzięki prysznicowi zmyłem z siebie całe wczorańszy dzień. Przebrałem się i zszedłem na dół do kuchni
Zjadłem przygotowane przez któregoś z chłopaków tosty, popiłem sokiem pomarańczowym i usiadłem przed telewizją. Jak zwykle puszczali beznadziejne seriale, które jakos nigdy mnie nie interesowały.
Wyłączyłem telewizor, przyszedł Liam.
Kiedy jadę ? - spytałem
Jutro rano, juz jesteś spakowany - powiedział Payne
CO? - wybuchłem- nie wiedziałeś czy wyrażam zgodę i mnie spakowałes ?! Tak bardzo chcesz się mnie pozbyć?! Nienawidzę Cię!
Pobiegłem do swojego pokoju, zamknąłem się w łazience, wziąłem żyletkę, nagle przypomniały mi się słowa przyjaciela. Zawahałem się.Lecz po chwili metal wędrował po mojej skórze rozcinajac ją
Czułem  żal do wszystkich i tą cholerną bezsilność, chęć pozbycia się emocji. Bolało..krew mieszała się ze łzami miałem ochotę ciąć dalej, ale ból mi nie pozwalał. Robiłem to z myślą,  że ból fizyczny ukoi ten psychiczny.
Malik! Otwórz! - krzyczał Niall
Szybko wstałem i przemyłem ranę i twarz w umywalce.
Horan chyba opierał się o drzwi, bo gdy je otworzyłem wpadł na mnie.
Nie zrozum mnie źle, ale chciałbym dawnego, szczęśliwego Zayna - powiedział Irlandczyk masując się po szyi
Uwierz, że ja też - powiedziałem przytulając go
Miałem bardzo dziwne wahania nastroju
Czyli pójdziesz się leczyć? - zapytał podekscytowany
Tak, pójdę
Dziękuję, dziękuję! - krzyczał zadowolony i pobiegł na dół
Nie wiedziałem jak ukryć krwawiącą ranę, więc obwinąlem ją bandażem, ubrałem się w bluzę. Wyjąłem wszystkie żyletki,opróżniłem kieszenie z pięniedzy by nie pójść się upić i zszedłem na dół, Liam nadal siedział na kanapie.
Słuchaj Stary, przepraszam... Nie chciałem tego powiedzieć- powiedziałem nieśmiale
Spoko, rozumiem- powiedział
Czyli nie gniewasz się ? - spytałem z nadzieją w głosie
Niee, jest okej- powiedział i poszedł do kuchni
Trochę poprawiło mi to humor. Powiedziałem chłopakom że wrócę za nim się ściemni.
Ruszyłem na cmentarz, by pożegnać się z Sophie, wkońcu miałem jej nie odwiedzać przez tydzień.
Siedziałem nad jej grobem i przepraszałem za to wszystko co się wydarzyło, za ten alkohol, marihuanę i żyletkę.Czułem jak  wiatr za nia odpowiada. Wróciłem, gdy słońce było na horyzoncie. Wziąłem prysznic, zdjąłem ubrania i w bokserkach położyłem się na łóżku, włączyłem telewizję, moją uwagę przykłuł jakiś dramat, lecz byłem bardzo zmęczony i szybko usnąłem



                                          ***
szczerze mówiąc nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału, ale nie mogę doczekać się 2!
Życie Zayna wywróci się o 180 stopni i wszystko wskazuje, że na lepsze!
Jesteście ciekawe? 
Jeśli przeczytałaś, proszę o komentarz, to dla mnie wiele znaczy.
10 komentarzy i nowy rozdział ? 
P.S Dziękuję za 120 wyświetleń. AAAA! <3

czwartek, 18 lipca 2013

Prolog

włącz
Był letni wieczór. Szedłem starym chodnikiem, w ręku trzymałem białą różę - jej ulubioną. Kierowałem się w stronę miejsca jej spoczynku. Kilkakrotnie zderzyłem się z jakimś przechodniem, ale to nie miało dla mnie większego znaczenia.Na nosie miałem okulary przeciwsłoneczne, idealnie maskujące moje opuchnięte od płaczu i niedoboru snu oczy. Rozmyślałem co by było, gdyby żyła, gdyby szła teraz koło mnie.
To Ty jesteś Zayn Malik? - usłyszałem za swoimi plecami co wybiło mnie z amoku. 
Tak, to ja - powiedziałem podnosząc głowę, była to jedna z fanek
Wymusiłem uśmiech do zdjęcia, podpisałem jej Iphone'a i ruszyłem dalej. Po upływie kilku minut znalazłem się na cmentarzu, usiadłem przy jej grobie.
Hej Sophie - odezwałem się - tęsknię za Tobą.

 Nie mogę dać sobie rady po Twojej śmierci, minęło zaledwie pół roku,  na moich nadgarstkach przybywa ran
Uniosłem delikatnie rękaw i spojrzałem na jedną z rąk, cięcia z dzisiejszego dnia piekły. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Już nawet pogadanki z Liamem nic nie dają
Od ostatniego spotkania z Tobą tutaj  czyli wczoraj ciąłem się dwa razy. Jest ich o 5 więcej - przyznałem się
Ja nie mogę tak żyć. Każdego dnia próbuję dołączyć do Ciebie, lecz za bardzo się boję i przecinam tylko skórę. 

Wiatr delikatnie musnął moje ciało

Nie mogę pogodzić się z tym, że odeszłaś. Nowotwór Cię wykańczał, każdego dnia słabłaś coraz bardziej, traciłem Cię - zacząłem płakać- chcę się przytulić, pocałować, usłyszeć Twój głos
Sophie,  bardzo Cię kocham, bez Ciebie moje życie nie ma sensu - położyłem różę na jej grobie, otarłem łzy i ruszyłem w stronę pierwszego lepszego baru, by choć na chwilę zapomnieć o wydarzeniu sprzed sześciu miesięcy                   





                                       ...
i jak wam się podoba? proszę o szczere komentarze, to dla mnie wiele znaczy <3